Poszukiwanie sensu życia jest jednym z najstarszych i najdonioślejszych, ale i najbardziej frustrujących zajęć ludzkości. Porażki w tym poszukiwaniu stanowią nie tylko przejaw dzisiejszych kryzysów kulturowych i cywilizacyjnych, lecz należą także do głównych ich powodów. Dzisiejsza sztuka i literatura niejako żywi się nimi. Kiedyś analizując dzieło literackie, należało odpowiedzieć na pytanie: "CO AUTOR CHCIAŁ PRZEZ TO POWIEDZIEĆ"; dziś nawet najwięksi autorzy poszukują jedynie nowych środków wyrażenia beznadziejności życia.
Michał Heller


Kiedy czytam, zawsze mam wrażenie, jakbym jadła. Natomiast potrzeba czytania jest jak nieznośny wilczy głód.

Susan Sontag


Literatura to próba zapisania na jakiś twardy dysk tego, co masz na pulpicie.
Agnieszka Wolny-Hamkało

piątek, 14 sierpnia 2015

Pustostan

Pustostan Agnieszka Nietresta-ZatońPisząc o powieściach cudzych, pisałam równocześnie własną.

Czytałam w tym czasie jeszcze więcej, niż zwykle ale nie miałam już sił recenzować ani dzielić się z Wami literackimi przemyśleniami. Kiedy emocje opadną, a ja dostanę do ręki ów mroczny przedmiot pożądania - moją powieść w wersji papierowej, wrócę do pisania o książkach innych autorów. Bałagan w moim życiu powoli daje się ogarniać; odcinam wszystkie gałęzie, wspinanie się po których kosztuje mnie za dużo czasu i zbędnej energii.

Pisanie i czytanie - to jest to, co tygrysy lubią najbardziej.
Mroczny przedmiot pożądania już istnieje.
Ma 320 stron, rewelacyjną okładkę i można poczytać o nim tutaj.

Poczytajcie, a ja... poczytam. Cóż innego można robić latem, kiedy ma się już w głowie książkę kolejną domagającą się rozpoczęcia - no, dobrze: już rozpoczętą... - i dopływu inspiracji? Oswajać słowa...



***

oswajanie słów
jest trudniejsze
niż oswajanie tygrysów
one własną zwinnością zdumione
przeciągają wśród traw
wpełzają kocio na drzewa
poruszają wargami
z bliska
zapach mięsa i pierza
ostry zapach krwi
trzeba pokochać je wszystkie
aby popis
wypadł pomyślnie

Halina Poświatowska

Trzymajcie kciuki, żeby popis wypadł pomyślnie...


wtorek, 14 kwietnia 2015

Gdy droga jest szczęściem



Anna Wojtacha reportaże z Rosji
 Anna Wojtacha, Zabijemy albo pokochamy, ZNAK 2015

Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. Czasem, dla niepoznaki, baba ma swojsko brzmiące imię, choćby Anna, a dla zmylenia przeciwnika, niczym kameleon, wtapia się w tło.

Mogłabym tak siedzieć w nieskończoność. Ludzie, kiedy nie widzą, że są obserwowani, zachowują się naturalnie, wtedy też najlepiej wychodzą na zdjęciach. Jeśli zorientują się, że ktoś na nich patrzy, zaczynają przybierać pozy i robić miny, bo chcą wypaść jak najlepiej. Ja jednak siedzę z boku, więc jestem dla nich prawie niewidoczna – także dzięki temu, że nie mam na sobie strojnej sukienki, nie jestem umalowana ani ładnie uczesana. Jestem więc nikim, zupełnie przezroczysta. Uwielbiam to. Nawet ci, którzy siadają obok mnie, nie zwracają na mnie uwagi. Słucham ich rozmów, podpatruje uśmiechy i zaloty. [215-216]

Ale to nie jedyna taktyka – z natury bowiem baba jest impulsywna.

Dwa razy nie trzeba mi powtarzać. Zrzucamy ubrania i wbiegamy do jeziora. Jest koszmarnie zimne, więc krzyczymy wniebogłosy, ale już po chwili ciało się przyzwyczaja. Kładę się na plecach i pozwalam, by woda mnie unosiła. Ten moment będę pamiętać już zawsze. Poranne mgły, skłębione niskie chmury i wyspa Olchon spoglądająca na mnie majestatycznie. Poczułam się w tym ogromie wody maleńka, a jednocześnie spokojna. [179-180]

I gadatliwa.

Kiedy Igor będzie się wstydził zagadać do dziewczyny, która mu się spodobała, Anna poradzi sobie z tym bez trudu. Bo Anna z zagadywania żyje, uprawiając jeden z najbardziej pasjonujących zawodów świata – dziennikarstwo. Anna, jak trafnie definiuje Igor, zawodowo gada z ludźmi. Fajną robotę ma. Więc ta Anna zagada do każdego i każdego usiłuje przegadać, ale umie też słuchać i z tej prostej przyczyny ludzie chętnie otwierają przed nią swoje serca. 

niedziela, 4 stycznia 2015

Zaćmienie słońca w sercu

Mogłabym zacząć tak: naiwnie liczyłam, że uzyskam odpowiedź. Że dowiem się, jak to się dzieje, że czasem człowiek przez całe życie jest w nastroju nieprzysiadalnym. Że szuka stolika w ciemnym kącie, ale chce aby stolik usytuowany był tak, że można przy nim siedzieć i obserwować. Innych. I żeby ci inni nie podchodzili zbyt blisko. Żeby byli - na odległość ręki, nawet mówili do ciebie - listami, ale jednak zachowywali dystans. 
Mogłabym zacząć tak: naiwnie liczyłam, że jest pierwsza przyczyna. Jedna przyczyna. Jest powód. Proste zależności: jeśli A, to B. Potem C, D, E... Że Na każde pytanie jest odpowiedź.
Ale to przecież nieprawda.
Liczyłam na to, że upewnię się w swoich intuicjach: są przesłanki, są punkty graniczne, są znaki, symptomy, ale
I to ale fascynowało mnie w Beksińskich najbardziej. 
Mogłabym zacząć tak: naiwnie liczyłam, że padnie diagnoza. W ciemnym kącie na stoliku Magdalena Grzebałkowska porzuciła plik papierów - co za fascynująca medykalizacja wywodu... - a tam obłe metaforyczne sformułowania psychiatryczne. Jasna sprawa.
Ale to przecież  nieprawda.
Liczyłam na to, że nie będzie prostych przekładni, domorosłych diagnoz; że zza węgła nie wyskoczy mi żaden Freud. Liczyłam na to, że nikt mi niczego nie ułatwi. 
I nie ułatwił.

AddThis