Poszukiwanie sensu życia jest jednym z najstarszych i najdonioślejszych, ale i najbardziej frustrujących zajęć ludzkości. Porażki w tym poszukiwaniu stanowią nie tylko przejaw dzisiejszych kryzysów kulturowych i cywilizacyjnych, lecz należą także do głównych ich powodów. Dzisiejsza sztuka i literatura niejako żywi się nimi. Kiedyś analizując dzieło literackie, należało odpowiedzieć na pytanie: "CO AUTOR CHCIAŁ PRZEZ TO POWIEDZIEĆ"; dziś nawet najwięksi autorzy poszukują jedynie nowych środków wyrażenia beznadziejności życia.
Michał Heller


Kiedy czytam, zawsze mam wrażenie, jakbym jadła. Natomiast potrzeba czytania jest jak nieznośny wilczy głód.

Susan Sontag


Literatura to próba zapisania na jakiś twardy dysk tego, co masz na pulpicie.
Agnieszka Wolny-Hamkało

wtorek, 22 listopada 2011

Smak świata

   

Ten liryk Grochowiaka idzie ze mną przez życie. 
Nie pamiętam, kiedy przeczytałam go po raz pierwszy; musiało to być w szkole średniej, w czasach, gdy szkolnych polonistów frapowało jedynie "co poeta miał na myśli". Musiało, bo zniekształcone cytaty z tego genialnego tekstu inkrustują obficie mój nastoletni dziennik (zwany oczywiście "pamiętnikiem") i przewijają się przez wszystkie popełnione przeze mnie teksty aż do mojej ostatniej książki włącznie.


Szkolni poloniści drążą nadal co-manie-na-myśli poetów, choć sama, praktykując ten niewdzięczny zawód, nigdy nie posuwałam się tak daleko. Można jeszcze poobrzydzać młodym ludziom poezję, katując ich wywodami na temat "co poeta chciał przez to powiedzieć", a potem dziwić się niepomiernie, że na widok słowa drukowanego ludzieńki uciekają ginąc w siwej mgle.

Nigdy nie wiem, "co poeta miał na myśli" ani co "chciał przez to powiedzieć". 
Znając proces twórczy od strony twórcy śmiem twierdzić, że często pisząc ma się na myśli - poza potencjalnym czytelnikiem oczywiście - listę zakupów, która woła gromkim głosem z kieszeni kurtki; zarzucone prasowanie; bieżące rachunki... I chce się przez to powiedzieć, że jak się wstanie od pisania, to się kawy napije, się zakupy zrobi, się odzienie poprasuje, się rachunki zapłaci. 

Nie mordujcie poezji.
Jak tak dalej pójdzie - zejdzie sama.

Witajcie na nowym blogu.
Pokażę Wam jak wspaniale smakuje poezja. Bo, jak twierdzi Adam Zagajewski: "Poezja, to małe ziarenko zachwytu, które zmienia smak świata".


Stanisław Grochowiak

Do S...

Bunt nie przemija, bunt się ustatecznia;
Jest teraz w locie: dojrzałym, dokolnym,
Jakim kołują doświadczone orły.

Bunt się uskrzydla - tak jak udorzecznia.

Bo wpierw to było jakby piaskiem w oczy,
Turniejem chłopców na słonecznej plaży;
A teraz ciężki; teraz więcej waży.

Bunt się uskrzydla tak - jak w kamień toczy.

I pomyśl: czułość, ta świetlista kula,
Teraz dopiero w mym pobliżu płonie,
Luzując szczęki, łagodząc me dłonie.

Bunt się uskrzydla tak - jak się uczula.



Anatomia każdego buntu jest inna, choć źródło zawsze takie samo: niezgoda na to, co zastane.
Przez wiele lat nie rozumiałam tekstu Grochowiaka, choć intuicyjnie czułam, że dotyka sedna sprawy; jądra m o j e g o buntu. I stało się: już nie wezmę udziału w "turnieju chłopców na słonecznej plaży" choć jeszcze nie czuję się "doświadczonym orłem". Zaczynam rozumieć: genialne aliteracyjne wyliczenie: ustatecznia-uskrzydla (po trzykroć!)-udorzecznia-uczula teraz więcej waży. Teraz, kiedy zdawałoby się, za późno już na bunt; teraz, kiedy idiomatyczna metafora "ustateczniający się bunt" nareszcie z n a c z y, a nie jedynie zachwyca zmysł poetyckiego powonienia. Wiele wody musi upłynąć w rzece Heraklita, żeby człowiek uczynił z buntu jedyny constans swego życia. I ostatecznie to CZŁOWIEK, a nie BUNT się ustatecznia, choć - o wielka siło rażenia metonimii! - jak wspaniale działa na wyobraźnię wizja zanimalizowanego pod postacią orła "kołującego buntu".
Dlaczego kołuje?
Może niczym orzeł, który dojrzał mysz, bunt dojrzał (człowiek przecie, człowiek...) całą złożoność tego, przeciwko czemu zaistniał?
Więc można być dojrzałym i wciąż w stanie buntu?
Więc można być statecznym i wciąż się nie zgadzać?
Więc można być doświadczonym i wciąż mówić światu nie?
Bo dopiero, kiedy się jest dojrzałym, statecznym i doświadczonym bunt się udorzecznia. U-dorzecznia, staje się do rzeczy (ad rem) i choćby nawet był do ludzi (ad personam) - nie jest już nie-dorzeczny.
Teraz więcej waży. Bo więcej rozumie. Bo teraz nie zgadza się już naprawdę, na pewno, immanentnie. Już po turnieju; chłopcy rozeszli się do domów; na słonecznej plaży pustka.
I uskrzydlając się - jak  w kamień toczy. Nabierając lekkości - twardnieje. Szybując nad poziomy - zastyga w pewną siebie formę. I uskrzydlając się i kamieniejąc - się uczula (wyczula?). Zaczyna czuć o co ta walka i po co; może nabiera empatii? Sensytyzacja buntu wiedzie go aż ku czułości!
I pomyśl: dopiero dojrzały, stateczny, doświadczony bunt pozwala sobie (człowiekowi...) na luzowanie szczęk i rozkurczenie pięści. Na miłosierdzie względem tych, co go nie rozumieją i nigdy nie pojmą.
Bunt  s i ę uskrzydla?
Bunt  m n i e  uskrzydla.
Bunt nie przemija.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pokrytykowałbyś trochę...:) Zapraszam

AddThis