Jeszcze wczoraj nieznany.
Poznany od niechcenia
Piękniejsza od innych.
Miłość od pierwszego spojrzenia.
Poznany od niechcenia
Piękniejsza od innych.
Miłość od pierwszego spojrzenia.
Licentia poetica...; wiadomo: znany od dawna - Tadeusz Dąbrowski. Poznany z premedytacją, planowo, z czytelniczego imperatywu kategorycznego, nakazującego w tom poetycki wgryźć się jak w soczysty owoc.
Miłość od pierwszego spojrzenia na ascetyczną okładkę (czerwone i czarne...) i pierwszego przeczytania.
Well ...
If you're coming out with big plans
To find some paradise
Well, there's nothing here to do do but limboing...
Well...
Big plans and great expectations.
Ale tylko w stosunku do trzymanego w rękach tomiku wierszy.
Reszta jest milczeniem.
Zatem Czarny kwadrat.
"Wiersz współczesny" - Trzeba wielkiej wyobraźni, / by porównać go do ptaka. Przesada: lotność słów i płynność frazy Dąbrowskiego nie przywodzi na myśl kamyka ani cegły; nie ma potrzeby, żeby ukrywać je w piwnicach ni jaskiniach; bezbłędnie koryguje lot. W ostatniej chwili. A jeśli, z rzadka - nie, to i tak wyjątek potwierdza regułę.
Dąbrowskiego wiersz współczesny celny jest, nieprzegadany; drażniący bo dotykający czułych miejsc .
Wiersz jak język błądzący w poszukiwaniu bolącego zęba; żeby podrażnić i poczuć to mrowienie i upewnić się, że jednak dentysta; że jednak czuję.
Bo...
Ne ma miłości większej niż milczenie.
Gdyby była, nie prosiłby:
[...] jeżeli
jesteś i dobrze się masz
- nie odpisuj.
Bo...
Pomiędzy odpływem myśli a przypływem
snu mam minutę wieczności na zbieranie
metafor.
Gdyby miał więcej czasu ... ale nie ma:
To nieprawda, że świat jest bezustannym powrotem...
Trzydziestoletni chłopiec przekonany o własnej nieśmiertelności doskonale operuje przerzutnią, dzięki czemu jego poezja ma w sobie coś z powiewu róży przerzuconej nad ogrodem (panie Andrzeju, chepau bas...). Zdania genialnie przenoszone nie tylko między wersami ale przed wszystkim między strofami (pozostańmy przy klasycznej terminologii) wydobywają i uwydatniają językowe, znaczeniowe i interpretacyjne wieloznaczności. I, o tempora, o mores, przywodzą na myśl nerwowe ruchy ręką zaopatrzoną w komputerową mysz: tak czyta się w sieci; tak przeskakuje się z linku na link.
W przestrzeni między słowem jabłko a prawdą jabłka
dzieje się jabłko.
Więc to jest ten zapowiadany w motcie Heideggerowski prześwit!
Między odpływem myśli a przypływem snu; między słowem a desygnatem; między tobą a mną, między dobrem a złem; między gasnącym ciałem a trwającym apetytem; między moją Agnieszką a kobietą łudząco podobną do mojej Agnieszki; między biologią a chemią; między miłością a seksem; seksem a pornografią; pornografią a miłością.
Między milczeniem celnym a milczeniem jak kulą w płot.
I w tym prześwicie byt ontologicznie niepewny:
[...] śniący śni
śniącego, który śni śniącego, który śni
kogoś, kto nie może obudzić się ani zasnąć.
Więc:
Ciesz się, że masz ciało, ciało, które mówi
o śmierci duszy.
A wszystko słowami prostymi jak odcinki wyznaczające boki czarnego kwadratu. Prostymi a przecież głębokimi. Jest czarny kwadrat okładkowy jak zarys studni; otchłań, w którą chciałoby się wskoczyć, żeby wypłynąć po drugie stronie lustra. Wprost w kipiel studni czerwonej. Albo odwrotnie.
Pomiędzy czarnym kwadratem a czerwonym kołem jest wystarczająco dużo czasu i miejsca na wczytanie się w ten niezwykły tomik.
słowo jak słowo
A metafora?
metafora jak metafora
Celna!
Ostatecznie
poezja jest wtedy
gdy czujesz
to
coś
czujesz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pokrytykowałbyś trochę...:) Zapraszam