Andrzej Stasiuk, Dukla, Czarne 1997.
Powrót do "Dukli" został, jak to wszystkie spiski, uknuty przez Czas.
Najpierw Znajomi kupili dom nieopodal. Odkopałam wszystkie pocztówki z podróży, przypomniałam sobie o istnieniu Miejsca i Książki. Potem kolejni Zapoznani ruszyli na wakacje w Bieszczady. I kolejni - stadami: z przychówkiem, psami, kotami; vanami, camperami, taborami.
Potem przeczytałam to:
http://booklips.pl/newsy/u-nas-w-auschwitzu-solaris-dukla-i-bieguni-wsrod-najwazniejszych-ksiazek-w-niemczech/
I wróciłam do "Dukli", która znów zachwyciła mnie swoim językiem, genialnym zmysłem obserwacyjnym i dbałością o szczegóły. Czytam ją właściwie dla samej przyjemności smakowania słów i dla zachwytu nad wrażliwością Autora, któremu świat jawi się jako nieustające źródło zachwytów, zaskoczeń, zniesmaczeń, zadziwień, rozczarowań i twórczych inspiracji.
Swoim zwyczajem zaginam rogi tej inicjacyjno-finałowej opowieści:
Róż, zielonakawa pistacja, spłowiały piernikowy brąz i kremowy budyń ułożone w wykusze, fryzy, gzymsy i odęte, osiadłe balkony. (14)
Od dawna wydaje mi się, że jedyną wartą opisu rzeczą jest światło, jego odmiany i jego wieczność. (17)
[...] ułomność naszego wzroku, który żeby coś dostrzec, musi na coś patrzyć. (20)
[...] całkowite barbarzyństwo formy z absolutną czułością treści [...] (20)
To jedno słowo w zetknięciu z jej ciałem odwróciło się na nice, zmieniło we własne zaprzeczenie, by na zawsze zachwiać we mnie wiarę w jednoznaczność. (36-37)
Narobiłam Wam apetytu?
A jeszcze opis wiejskiej potańcówki.
I chwil przed halnym.
I tyle innych rewelacyjnych zapisków Galernika Wrażliwości.
Jedźcie do Dukli.
Chociażby palcem po mapie.
Po książce.
Zapraszam do zabawy
OdpowiedzUsuńhttp://dusza-ksiazki.blogspot.com/2012/11/liebster-blog.html