Tak:
Myśliwski daje nam poczucie, że obcujemy z wielką
literaturą, które niestety jest mylne. Jest to powieść dobra ale nieznośnie
mdła, pozbawiona ironii, pazura intelektualnego i życia. Jest powolna,
kontemplacyjna i, niestety, wtórna. Będą oczywiście zachwyty, będą
interpretacje i nagrody, będą wielkie słowa i wielkie porównania. Ja pozwolę
sobie być tym, który krzyczy: "Król jest nagi!"
Czy tak:
Recenzować powieści Wiesława Myśliwskiego to tak, jakby
wydawać opinię o Biblii. W jednym i drugim wypadku, absolut opowiadanych
historii stanowią uniwersalność, wieloznaczność i prawda jaka z nich płynie. To
tę prawdę, pośród oceanu kłamstw, w którym topią się współczesne byty, te same
istoty myślące próbują wyłowić błądząc dłońmi po kaleczącym dnie. I tylko jeśli
potrzeba poszukiwań będzie o tyle silna, by wytrwać, nakarmią swe dusze.
Może jeszcze inaczej.
Powieść Wiesława Myśliwskiego "Ostatnie rozdanie" przeczytałam od deski do deski. Nie zaskoczyła. Nie zaszokowała. Nie zmieniła niczego w moim postrzeganiu świata. Nie sprawiła, że otworzyło mi się trzecie oko i wyostrzył szósty zmysł. Nie uwrażliwiła mnie na nic, na co nie byłabym już wrażliwa. Nie dowiedziałam się z niej nic nowego o sobie.
Ale.
Ale to nie wina powieści. Moja wina, moja bardzo wielka wina. Literackie koncepty, na których Myśliwski oparł swoje dzieło (życie jako gra, relacja miłość/śmierć czy pomysł, że "człowiek najbardziej boli sam siebie") eksplorowałam kilka ładnych lat na potrzeby swojego doktoratu.
Wzięłam więc powieść do ręki i... no, dla mnie jest spalona.
Ale.
Ale nie dla każdego na szczęście.
Dla części z Was będzie nosiła znamiona Biblii; dla części - będzie pusta.
Jaka dla kogo?
Dla tych, których jeszcze życie nie przeorało, będzie jak spis prawd objawionych. Dla reszty...? Kto wie: może pusta, przegadana, manieryczna? A może po prostu... banalna?
Konstrukcyjnie bez wpadki; warsztat, że pozazdrościć. Jednak nagromadzenie truizmów, mających dawać waśnie to złudzenie uniwersalności, trudne do przełknięcia.
Przypominam jednak uprzejmie, że słowo truizm nie pochodzi od trucia, ale od angielskiego truism, które z kolei korzenie ma w wyrazie truth - PRAWDA.
I powieść Myśliwskiego jest prawdziwa - niesie ze sobą PRAWDĘ o człowieczym życiu i losie (że nie są to kategorie zbieżne, dowiecie się czytając...). "Ostatnie rozdanie" ma mocną i stabilną podbudowę filozoficzną. I gdyby czytać ją jako wypisy z filozofów, byłoby to dzieło przejmujące.
Ale.
Ale to jest powieść. Literatura. I jako powieść, artefakt, dzieło sztuki... drażni nagromadzeniem tych truizmów bardzo.
Truizm, że się podeprę Kopalińskim, to niewątpliwa, oczywista prawda, zwłaszcza zbyt znana (a. zbyt błaha), aby warto ją było stwierdzać (a. głosić).
Przykłady? Proszę:
[...] uwierają nas już wszelkie związki, a jednocześnie nie umiemy sobie poradzić z naszą samotnością. [29]
I wydaje się to naturalne, ze miejsce miłości wypełniają codzienne zmartwienia, nieustanne myśli, co jutro, pojutrze. [67]
[...] tak naprawdę nikt nie wie jak wygląda. Każdy nosi w sobie jedynie wyobrażenie siebie i też każdego dnia nie to samo. [83]
Nie znałem siebie i pewnie nigdy nie będę znał. [111]
Może zresztą w każdym kryją się takie zakątki, do których nikt drugi nigdy nie dotrze, dzięki czemu umieramy na szczęście nierozpoznani. [125]
Gra zawsze toczy się o wygraną, mimo kart jakie przyszły. [127]
Brak czegoś lub odległość lat może być dokładniejszym tropem do kogoś niż nadmiar i bliskość. [132]
Sny nie dają się przełożyć na nasz ludzki język. Opowiedziane umierają. [147]
W miłości nie ma się własnego bólu, nie ma się własnego płaczu. I ból i płacz są wspólne. [150]
Szczęście nie jest najważniejsze. Czasem ważniejsze jest to, co się przeżyło. [162]
Nie mamy żadnej władzy nad życiem, wbrew temu, co nam się wydaje. To ono rządzi nami przez różne przypadki, zbiegi okoliczności i temu podobne. [232]
A przecież wszyscy w coś gramy naszym życiem. [233]
Zresztą czy miłość potrzebuje w ogóle słów? [262]
Nie da się zbyt długo żyć fałszywym życiem. [309]
[...] w przemijalności sens człowieka. [382]
Widać to, co najprostsze, wymaga olśnienia. [292]
I tak dalej...
Ale są też w powieści zdania niezwykłej urody. Lapidarne, a soczyste. Wielokrotnie złożone w gramatyce, czasie i przestrzeni. Zdania klucze. Są migawki z LOSU, które przywracają właściwą optykę rzeczy: wyimki z LOSU matki głównego bohatera, pewnego kierownika budowy czy pilnującego w obozie więźniów Niemca.
Są zdania, które ocalają wiarę w sens i cel.
I są kwiatki:
Bo też kobieta jest, być może, najtrudniejszą do poznania tajemnicą istnienia. W żadnym razie nie mężczyzna. [96]
Takiego poczucia pustki, jakie mnie często nawiedzało, nie były w stanie zapełnić także kobiety. Jakkolwiek mogłoby się wydawać, że kobiety są jakimś kojącym balsamem na życie, przynajmniej na jego najbardziej dotkliwe chwile. [149]
Ale.
Ale czytajcie Myśliwskiego - w "Ostatnim rozdaniu" każdy znajdzie coś innego. Bo to książka, w której, jak rzadko, każdy życiorys odbija się inaczej.
Tyle "Ostatnich rozdań", ilu czytelników.
PS
***
Jedna z postaci pyta głównego bohatera:
- Nie zna pan jakiejś książki, co by się wszystkim podobała?
***
A Maria donosi w liście:
Trzeba strasznie dużo przeżyć, żeby się dało powiedzieć to nic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pokrytykowałbyś trochę...:) Zapraszam