Poszukiwanie sensu życia jest jednym z najstarszych i najdonioślejszych, ale i najbardziej frustrujących zajęć ludzkości. Porażki w tym poszukiwaniu stanowią nie tylko przejaw dzisiejszych kryzysów kulturowych i cywilizacyjnych, lecz należą także do głównych ich powodów. Dzisiejsza sztuka i literatura niejako żywi się nimi. Kiedyś analizując dzieło literackie, należało odpowiedzieć na pytanie: "CO AUTOR CHCIAŁ PRZEZ TO POWIEDZIEĆ"; dziś nawet najwięksi autorzy poszukują jedynie nowych środków wyrażenia beznadziejności życia.
Michał Heller


Kiedy czytam, zawsze mam wrażenie, jakbym jadła. Natomiast potrzeba czytania jest jak nieznośny wilczy głód.

Susan Sontag


Literatura to próba zapisania na jakiś twardy dysk tego, co masz na pulpicie.
Agnieszka Wolny-Hamkało

sobota, 1 lutego 2014

Tautologia stosowana

A. Compagnon, Demon teorii. Literatura a zdrowy rozsądek, przeł. T. Stróżyński, Gdańsk 2010.

Kiedy czyta się nałogowo, symultanicznie, kompulsywnie i galopem przychodzi moment, że każda kolejna historia wydaje się podobna do poprzednich. Wszystko już było, wszystko opowiedziano tysiąc i jeden raz na tysiąc i jeden sposobów. Cóż jeszcze za dzieło musiałoby powstać, żeby człowieka zaskoczyło, omotało, obezwładniło, zachwyciło...
Coraz rzadziej czytam z przyjemnością. Nawet jeśli chowam głęboko do szuflady uprawnienia swe operatora wózków widłowych do podnoszeni ksiąg elementarnych na poziom analizy i interpretacji. Nawet jeśli czytam, żeby czytać, a nie żeby pisać, o tym, że przeczytałam. Nawet jeśli bardzo chcę nie widzieć pisarskiego warsztatu, nie zauważać technicznych sztuczek, nie wybiegać myślą dalaj niż za dwie strony...
I coraz częściej zadaję sobie pytanie co to jest ta literatura, że tak nie daje się od siebie oderwać. 
Spośród rozlicznych publikacji teoretycznoliterackich, którymi jedna z moich bibliotecznych półek obrasta niby mchem, szczególnie upodobałam sobie Demona teorii Compagnona. Potoczysta narracja i swada z jaką badacz opowiada o swoich przygodach z literaturą nie zniechęci do lektury nawet opornych na teksty branżowe;)



Compagnon pisze: 



W najszerszym rozumieniu literatura to wszystko, co jest wydrukowane (lub nawet napisane), wszystkie książki, które zawiera biblioteka (włącznie z tym, co nazywa się literaturą ustną, teraz zapisywaną).(23)

WSZYSTKO???
No, tak. To już wiem, dlaczego nie jestem w stanie przejść obojętnie nawet obok napisu na murze i instrukcji obsługi wkrętaka akumulatorowego.

Jeszcze bardziej ograniczone ujęcie: literatura to wielcy pisarze.[...] Niektóre powieści, dramaty czy wiersze należą do literatury, ponieważ napisali je wielcy pisarze, z czego wypływa ironiczny wniosek: wszystko, co napisali wielcy pisarze, należy do literatury, włącznie z korespondencją i rachunkami z pralni, którymi interesują się profesorowie. Nowa tautologia: literatura to wszystko, co piszą pisarze. (24-25)



Literaturą w wąskim znaczeniu byłaby jedynie literatura wyrafinowana, a nie popularna [...]. Z drugiej strony kanon wielkich pisarzy też nie jest stały, bo czasem coś do niego wchodzi (lub z niego wypada)...(25



Skurczywszy się w XIX wieku, literatura odwojowała zatem w XX stuleciu część utraconych terytoriów: obok powieści, dramatu i poezji lirycznej nobilitacji dostąpił poemat prozą, pełnię praw uzyskały autobiografia i relacja z podróży itp. Przysposobione zostały –pod szyldem  p a r a l i t e r a t u r y – książki dla dzieci, kryminał, komiks.

Termin  l i t e r a t u r a ma zatem zmienny zakres w zależności od autorów, sięga od szkolnych klasyków po komiks [...]. Kryterium wartości, które włącza do niej dany tekst, a tym samym wyklucza z niej inny, nie jest samo w sobie literackie ani teoretyczne, tylko etyczne, społeczne i ideologiczne, w każdym razie pozaliterackie.(26)
POZALITERACKIE. Ufff... 
Jest jednak życie POZA literaturą.
PRAWDZIWE. Nie papierowe.
O czym więc tę powieść WIELKĄ napisać powinnam, żeby potomnym chciało się kolekcjonować moje rachunki z pralni?
By do kanonu wejść?
By z niego nie wypaść?
Aaa...by powieść wielką napisać zatrudnię. 
No, ale że WIELCY???
Wzrostem? Posturą?? Wagowo może...???
No to się nie załapię;)
I do końca świata będę udawała, że czytam WYŁĄCZNIE wielkich pisarzy, z NIEWIELKIMI ukrywając się w wannie tudzież okładają ich dzieła w szary papier, żeby się nikt nie domyślił, że ja TEŻ?
I że WYRAFINOWANA???
Hmm...
A nie dalej jak wczoraj czytałam Barańczaka: rzecz nie w tym, czy słucha się kwartetu czy rżnącej kapeli...

Aaa...by powieść niewielką napisać zatrudnię;)
W pralni nie bywam.
Może chociaż paragony ze spożywczaka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pokrytykowałbyś trochę...:) Zapraszam

AddThis