

Przyznaję:
ta Agnieszka to ja; od zawsze opowiadam bajki, a ta, sprzed wielu lat,
wciąż mi się jeszcze nie doopowiadała do końca. Historyjka o kotku,
który zgubił mamusię podziałała na moje uemocjonalnienie silniej od
Grimmów i Andersena. Labirynt malutkiego mieszkanka, niczym gotycka
przestrzeń anizotropowa charakterystyczna dla opowieści grozy, wchłonął
matkę, wtedy w wieku gdzieś między Matlretorem a Ostrą, wchłonął i
zassał. I trzyma. Kotek z pieskiem suną ciemnym korytarzem, matka też
sunie; wpatrują się w jednookie radio, co tak mrugało oczkiem jak kotka
mama mrugała - matka też się wpatruje jak zaczarowana i odtąd wszystkie
radia jej zawsze to jedno na myśl przywodzą. Dywanik przed łóżkiem i
miotła, i ten kotek nieboraczek, co tak płacze, ciągle płacze...
"Nowoczesna
bajka o kotku" opowiedziana przez Agnieszkę jest niczym innym jak
opowieścią o tym, jak namówić rodziców do zrobienia czegoś, czego wcale
nie mieli zamiaru robić. Te domowe zwierzontka ... ech, zawsze wzbudzają
emocje. Tak to widzę dziś, ale lat temu tysiąc pięćset sto dziewięćset
płakałam wraz z kotkiem i z ulgą wraz z nim odnajdywałam kocią mamę w
mamie ludzkiej. Bezradne kocięctwo i przytulna mamowatość - to było to,
co kazało matce do maleńkiej książeczki wracać bez końca. Przekonanie z
opowieści wyniesione, że kto szuka, ten znajdzie. Podobne emocje
odnalazła matka w powiastce Michałkowa o zbuntowanym koziołku. Ale to
już kolejny stopień wtajemniczenia: nie wiemy dlaczego kotek został sam,
się stało, się zdarza; koziołek zasię, uparty jak to koziołek, sam
sobie nagrabił. A potem żałował. Co się wydygał, biedactwo, to jego. I
co się matka wydygała była... Ale na końcowej ilustracji siedzi koziołek
na maminych kolanach, za stołem suto zastawionym jadłem i napitkiem,
wśród przyjaciół, mądrzejszy o te wszystkie strrraszne nauczki, co to go
były spotkały. Wilki i burza, samotna wyspa pośrodku kipieli...Nie
płacz, koziołku!
I
jeszcze jeden samotnik, działający na wyobraźnię-Maciupek.
Egzystencjalny wyrzucik sumienia, poszukujący swojej Drobinki.
Stuprocentowy facet, który nie umie nazwać dręczących go emocji; który
woli pisać niż mówić; który nie wie, czego chce, choć wie, czego nie
chce.
"- Dlaczego tak mi smutno, chociaż jest lepiej, niż kiedykolwiek przedtem?".
"Co ci po muszli, mały przyjacielu, jeżeli nie masz jej komu pokazać?".
I
list w butelce i Drobinka-wyzwanie, która boi się jeszcze bardziej niż
Maciupek, i wspaniały uskrzydlający stan, kiedy jest się bardziej złym,
niż wystraszonym...ech, piękna opowieść dla dzieci i dorosłych.
Do
dziś matka ma we krwi pocieszanie kotków, koziołków i Maciupków. I
czasem sama by chciała, żeby ją ktoś jak tę Drobinkę...ech,
literatura...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pokrytykowałbyś trochę...:) Zapraszam