Poszukiwanie sensu życia jest jednym z najstarszych i najdonioślejszych, ale i najbardziej frustrujących zajęć ludzkości. Porażki w tym poszukiwaniu stanowią nie tylko przejaw dzisiejszych kryzysów kulturowych i cywilizacyjnych, lecz należą także do głównych ich powodów. Dzisiejsza sztuka i literatura niejako żywi się nimi. Kiedyś analizując dzieło literackie, należało odpowiedzieć na pytanie: "CO AUTOR CHCIAŁ PRZEZ TO POWIEDZIEĆ"; dziś nawet najwięksi autorzy poszukują jedynie nowych środków wyrażenia beznadziejności życia.
Michał Heller


Kiedy czytam, zawsze mam wrażenie, jakbym jadła. Natomiast potrzeba czytania jest jak nieznośny wilczy głód.

Susan Sontag


Literatura to próba zapisania na jakiś twardy dysk tego, co masz na pulpicie.
Agnieszka Wolny-Hamkało

wtorek, 15 lipca 2014

Mapy czytelniczych światów, czyli wędrówką jedną życie jest człowieka


[...] MAPA, a  już nie BIBLIOTEKA czy LABIRYNT stała się metaforą epistemologiczną współczesności [168].

Dawno nie sięgałam po "książki o książkach". Pochłonięta beletrystyką, lubię od czasu do czasu zapomnieć, że znam warsztat pisarski od podszewki: uciekam od słów struktura, konstrukcja, kompozycja, poetyka.
Chcę poczuć się wyłącznie czytelniczką, której obcowanie z tekstem literackim sprawia przyjemność. Frajdę. Radość.
Daję się uwieść, porwać, omotać.
A potem wracam na upatrzone pozycje, żeby kolejny raz zadać sobie pytanie: dlaczego ten tekst, ta powieść - opowieść znów mnie wessała. Dlaczego uległam? Dlaczego zawiesiłam na kołku ów pakt z autorem i jak pierwsza naiwna dałam się przekonać, że to MIEJSCE istnieje naprawdę. Że to śledztwo nie miałoby szans powodzenia, gdybym nie biegła ulicami niestniejącego miasta ramię w ramię z genialnym detektywem. 
Dociekając, trafiam czasem na "książki o książkach", które są niemniej fascynujące, niż fikcja w stanie czystym (czy taka w ogóle istnieje...?)

"Geopoetyka" Elżbiety Rybickiej jest taką właśnie pozycją: sprawiła, że udałam się w podróż, która - jak już zapewne zauważyliście - jest dla mnie wartością samą w sobie. I, jak wynika z rozważań Rybickiej, nie tylko dla mnie...


Poza opcją zakorzenienie-wykorzenienie

Ukucie terminu  geopoetyka przypisuje się poecie Kenneth'owi White'owi i może właśnie dlatego to pojęcie przemawiające przede wszystkim do wyobraźni: geopoetyka to studium związków intelektualnych i zmysłowych pomiędzy człowiekiem a ziemią w celu wykształcenia harmonijnej przestrzeni kulturowej [64]. Rybicka nazywa tę definicję "może najbardziej precyzyjną" ze wszystkich, które próbował zbudować White. Zaznacza też, że interesujące nas pojęcie ufundowane jest na jego [White'a] doświadczeniu nomadyzmu, zarówno prywatnym, biograficznym, jak i intelektualnym, teoretycznym [63].

Brzmi znajomo?

Doświadczenie nomadyzmu. Doświadczenie bycia poza opcją zakorzenienie-wykorzenienie. Koncepcja miejsca w ruchu [65], odrzucenie pojęcia tożsamości [65]. Ustawiczne przekraczanie granic. Transgresja.
Nie trzeba od razu ruszać w podróż z biletem w dłoni - wystarczy czytać.

Myślę, że wiele osób, które sięgają po książki - nie tylko beletrystykę, oczywiście - robi to właśnie dlatego: dla niekłamanej przyjemności podróżowania bez konieczności ruszania się z własnego fotela. Albo, paradoksalnie, żeby ten fotel porzucić i jednak ruszyć w prawdziwą podróż, bodaj śladami ukochanego autora bądź literackiego bohatera.

Teksty przekształcają czytelników w podróżników. [109] pisze Elżbieta Rybicka. I to nie tylko pisarzy, ale też odbiorców, niezwiązanych profesjonalnie z literaturą, a pozostawiających niekiedy dokumentacje podróży w postaci travelblogów.

Nie prowadzisz bloga? Nie szkodzi! 
Jeśli czytasz nałogowo, na pewno znasz ten stan: wsiąkłeś. Nie możesz oderwać się od lektury, oczyma wyobraźni przemierzasz ulice wyimaginowanego miasteczka wraz z detektywem, który właśnie wpadł na trop. Biegniecie. Widzisz każdy zaułek, kwiaty na balkonach starej kamienicy pachną tak intensywnie! Wzmaga się wiatr. Łoskot spadających doniczek niemal cię ogłusza. Biegniecie coraz szybciej i szybciej. Zaraz zrobi się burza, lunie deszcz i spłucze ślady, które - jak podejrzewacie... - zostały jeszcze na miejscu przestępstwa. 
Podróżujesz tak już trzeci dzień. Książka niknie w oczach - już tylko kilka rozdziałów do końca. Nagle ktoś kładzie ci rękę na ramieniu. Odwracasz się gwałtownie: morderca was ubiegł! 
- Mamo, pić... - słyszysz nieśmiałą prośbę. - Pić, mamo...
Jakie miasteczko... siedzisz wygodnie na kanapie. Wiatr ucichł. 

Tekst staje się miejscem geograficznego spotkania i przestrzenią wędrówki, otwiera się w akcie lektury na czytelnika. Wędrówka ma charakter wyobrażony, ale to nie osłabia jej wartości poznawczej [103].

Wędrówka ma charakter wyobrażony... Ale przyjdzie dzień, w którym, możliwe, naprawdę ruszysz w podróż.

Warto zwrócić uwagę na tę zmieniającą się świadomość tego, czym jest podróżowanie, ponieważ stanowi ona sygnał ważnego przesunięcia. Otóż jeszcze niedawno podróż (i jako praktyka, i jako gatunek) pojmowana była jako "czytanie" świata [...] [234]

Wyłącznie czytanie świata. 
Ale geopoetyka podpowiada, że od jakiegoś czasu jest inaczej.
MIEJSCE inicjuje cyrkulację, otwiera ruch wyobrażeń [172]. Cyrkulacje pomiędzy twórczością literacką a przestrzenią geograficzną są wielowymiarowe i bardziej skomplikowane, niż można przypuszczać. Przywołany przykład, to tylko najbardziej spektakularny objaw oddziaływania tekstu literackiego na czytelnika. Ale Rybicka wyraźnie podkreśla, że stawiając pytanie o przedmiot, geopoetyka przesuwa uwagę z tekstu na twórczość literacką, na jej światotwórcze, znaczeniotwórcze i zdarzeniotwórcze działania [370]. Nie tekst [efekt], ale twórczość, tworzenie [działanie] - cała intelektualna i fizyczna aktywność autora i czytelnika (często także krytyka literackiego) skupiona wokół dzieła. Tekst jako jeden z elementów, jeden - nie: jedyny. Nie najważniejszy. Nie zawsze najważniejszy. 
Geopoetyka jako projekt nomadyczny... - przeczytajcie raz jeszcze to sformułowanie: PROJEKT - czyli pojęcie - w - działaniu [370] + NOMADYZM - czyli... Tu już sami musicie wpisać odpowiednie słowo, ale podróż na pewno będzie jednym z możliwych synonimów. Podróż sama w sobie. Przemieszczanie się. Poza opcją zakorzenienie-wykorzenienie [65].

Zatem cyrkulacje pomiędzy twórczością literacką a przestrzenią geograficzną można zamknąć w kręgu: turystyka literacka czyli szlaki śladami pisarzy/bohaterów literackich - przewodniki/mapy po takich miejscach - muzea. 
Czy literatura zyskuje wchodząc w obieg turystyczny? [231] pyta badaczka. Nie znajdziecie w książce jednoznacznej odpowiedzi, raczej tropy myślowe, którymi warto podążyć, żeby samemu wyrobić sobie zdanie. Warto podkreślić, że Rybicka operuje na współczesnym materiale literackim, co na pewno ułatwi Wam zadanie: odnajdziecie w jej wywodzie nazwiska i tytuły i autorów, których znacie, czytacie, kochacie. Jest tu i Andrzej Stasiuk, i Joanna Bator. Jacek Dehnel i Piotr Paziński. Jest Filip Springer i Marek Krajewski. Są klasycy: Słowacki, Miłosz, Iwaszkiewicz. 

Kolejny krąg skojarzeń wiedzie nas znów w kierunku mapy. MAPA, ta epistemologiczna metafora współczesności, może jawić się czytelnikowi także jako:


- motyw
- topos
- ekfraza
- geneza i zawiązek opowieści
- funkcja pomocnicza w interpretacji
- narzędzie analityczne wspierające interpretację [151]
Nie wiecie o czym mowa? Wiecie, dobrze wiecie. Weźcie do ręki jakąkolwiek "powieść drogi", pomyślcie o "Wyspie skarbów" Stevensona, spróbujcie sprawnie poruszać się bez mapowania świata literackiego po powieściach Tolkiena albo Pracheta, wreszcie weźcie do ręki "Atlas wysp odległych".

Poszukiwanie wspólnego terytorium pomiędzy literaturą (i badaniami literackimi) a geografią wynika zdaniem  autorki z kilku powodów, wśród których na plan pierwszy wybijają się rozwój i nobilitacja pisarstwa niefikcjonalnego (Miłosz, Chwin, Stasiuk) oraz globalizacja, z którą wiążą się: migracje, mobilność, rozwój turystyki, nowe media [140].
 

 Dramatyzacja doświadczenia miejsca...

...czyli sytuacja, w której  "ja" doświadczające i doświadczane miejsce grają aktywne role [184], to kolejna kwestia z pogranicza literatury i geografii, którą warto podnieść. Także tę sytuację dobrze znacie. Sięgacie przecież po książki poświęcone konkretnym miejscom właśnie dlatego, że są im poświęcone. TYM a nie INNYM. Albo: czytacie o miejscu dotąd Wam obcymi/lub obojętnym i nagle czujecie, że musicie tam jechać. Zobaczyć. Poczuć. Sprawdzić. Miejsce ożywa nie tylko w waszej wyobraźni, lecz także - a może przede wszystkim - na mapie (sic!) Waszych emocji - zwłaszcza tych zapomnianych, upchniętych w najgłębszy głąb podświadomości. 
I ja mam doświadczenia z doznaniem dramatyzacji miejsc - ostatnio najmocniej odczułam je czytając dylogię wałbrzyską Bator.  Podobnych doznań dostarczyły mi "Guguły".

Rybicka używa genialnych sformułowań literackie topografie sensualne [249] i topografie emotywne [269]. Sensualne, czyli zmysłowe. Nie wiecie, o co chodzi? Wiecie! Uwielbiacie teksty, które powstały, ponieważ autor i/lub narrator podążał za swoim nosem albo... słuchem, smakiem, wzrokiem, dotykiem. Izolowane zmysły rzadko porządkują literackie i filmowe światy ("Pachnidło" Suskinda czy "Pochłaniacz" Bondy  - recenzja już się dla Was pisze, "Jasminum" Kolskiego), częściej mamy do czynienia z polisensorycznością i synestezją

A topografie emotywne - pytacie co zacz?  Nic innego, jak emocjonalnie nacechowane opisy miejsc i obszarów geograficznych [269].
Przy okazji przypominam uprzejmie za Rybicką, że topografie emotywne, to często opisy przyrody - jak wiadomo skrzętnie pomijane w lekturze jako zbędne z punktu widzenia fabuły [269]. Nie zaskoczę Was zdradzając, że ja nie pomijam. Uwielbiam się przez nie przedzierać właśnie dlatego, że wiem: nie są zbędne, nie pojawiają się bez przyczyny. Jeśli chcecie szybko wytopić przestępcę we wciągającym kryminale, raczej z nich nie rezygnujcie..

I jeszcze coś dla tych czytelników, którzy chętnie nucą lubię wracać tam, gdzie byłem już (albo: nie lubię...), ale nie wiedzą dlaczego, czyli...

Pamięć ciała

Wiemy o niej, że nie jest pamięcią jawną, która opiera się na mechanizmach świadomego przypominania i narratywizacji wspomnień, ale pamięcią ukrytą, sensomotoryczną, która stawia  opór werbalizacji, a jedynie ucieleśnia i reprodukuje reakcje somatyczne [288]. 
Wiecie, to te wszystkie sytuacje, kiedy w tym samym miejscu zawsze czujecie to samo: boli brzuch, jakoś tak Wam dziwnie..., albo przeciwnie: czujecie euforię, lekkość, radość. Dlaczego? Oto jest pytanie!
Rybicka pisze: miejsca pełnią często funkcję stymulacyjną, sprawczą, aktywizującą pamięć autobiograficzną i pamięć cielesną [287]. 

Ile wspaniałych tekstów powstało dzięki takiej stymulacji?
Ilu czytelników wyruszyło w podróż po lekturze takich tekstów?
Ilu autorów/czytelników spisało swoje nomadyczne auto/bio/geo/grafie [284] dzięki cyrkulacji pomiędzy twórczością literacką a przestrzenią geograficzną?

Korzenie

Literatura małych ojczyzn i literatura korzenna (niczym korzenne przyprawy pachnąca...) to kolejny temat, który na pewno Was zainteresuje. 
Nie będę się jednak tutaj odwoływała do Rybickiej - sami przeczytajcie wywód: jest klarowny i baaardzo aktualny. Przywołam słowa Ignacego Karpowicza, które wypowiedział podczas rozmowy o "Sońce":

Czy mit małych ojczyzn nie był istotny dla kształtowania więzi?
- Kiedyś, muszę przyznać, wierzyłem w mit małych ojczyzn, z których powstanie wspaniała, wielka ojczyzna, ale już mi przeszło jak amen w pacierzu. Bo mała wspólnota jest homogeniczna, restrykcyjna, ekskluzywna raczej niż inkluzywna.I często okrutna. Male ojczyzny to nie otwartość, tolerancja, pogoda ducha, lecz takie... zamknięte osiedla. Wstęp dla wybranych, reszta musi je obchodzić łukiem.

Chcecie wiedzieć na jakiej podstawie funduje się tak kategoryczne przekonania? Elżbieta Rybicka da Wam wyczerpującą odpowiedź.

Ach, i pamietajcie: [...] [miejsce] w zależności  od przyjmowanej tradycji, greckiej bądź judaistycznej, może być albo stałym punktem na mapie, miejscem osiedlenia i zakorzenienia, albo kolejnym punktem w trakcie wędrówki [246].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pokrytykowałbyś trochę...:) Zapraszam

AddThis